W ostatnich czasach coraz częściej słychać o przepowiedniach wiesz­czą­cych nadej­ście III Wojny Świa­to­wej, Arma­ge­donu lub też przyj­ścia na zie­mie anty­ch­ry­sta. Chcie­li­by­śmy naszym czy­tel­ni­kom przed­sta­wić jedną z bar­dziej opty­mi­stycz­nych przepowiedni dla Pol­ski.

Każdy z nas spo­tkał się w pew­nym momen­cie swego życia, z pismami Ojca Cze­sława Kli­muszko czy też Nostra­da­musa. Nasz pro­blem z prze­po­wied­niami polega na tym, że albo osoba je gło­sząca jest nie­wia­ry­godna, albo prze­po­wiednie są zbyt nie­ja­sne lub część z nich oka­zuje się nie­praw­dziwa.

Wśród prze­po­wiedni z całego świata zda­rzają się takie, któ­rych treść wydaje się abso­lut­nie zwe­ry­fi­ko­wana przez życie. Takim wła­śnie pro­roc­twem jest prze­po­wied­nia, którą w opu­bli­ko­wa­nej w 1942 r. ośmiostronicowej bro­szurce „„Mówią wieki. Zbiór niektórych przepowiedni dotyczących obecnej wojny”” czy­tali Polacy w cza­sach oku­pa­cji hitle­row­skiej.

Fran­cisz­ka­nin, brat Lodo­vico Rocca na tydzień przed śmier­cią w 1849 roku miał pre­cy­zyj­nie prze­wi­dzieć obie wojny świa­towe, rewo­lu­cje bol­sze­wicką w Rosji, holo­kaust 5 mln Żydów i zrzu­ce­nie bomby ato­mo­wej na Hiro­szimę i Naga­saki.

5 go maja 1923 ogło­szona została prze­po­wied­nia brata Ludwika Rocca z zakonu Fran­cisz­ka­nów, odpi­sana w książce wyda­nej przez Dru­kar­nie Naro­dową Waty­kanu w 1853 roku. Brat Ludwik Rocca po zwie­dze­niu Betle­jem, Ziemi Świę­tej i Grobu Chry­stusa, jako 92-letni sta­ru­szek w 1849 roku popadł w stan odrę­twie­nia, który trwał sześć tygo­dni, po czym na tydzień przed śmier­cią popro­sił o dwóch braci zakon­nych, aby pozo­sta­wali przy nim dniem i nocą i zapi­sy­wali każde jego słowo, gdyż «Bóg przez jego usta obwiesz­cza, co sta­nie się w przy­szło­ści»”. Rocca prze­ka­zał na piśmie pro­roc­twa doty­czące przy­szłych losów państw euro­pej­skich:

„W sześćdziesiąt pięć lat po mojej śmierci (1914 przyp. red.) rozpocznie się wojna morderstwem na Bałkanach, gdzie zginie potomek panujących Habsburgów. Wybuchnie wojna z całą siłą niemiecką, która zakończy się po czterech latach. Cesarz niemiecki zechce położyć pod swe nogi całą Europę. I Bóg dopuści, że na początku odniesie zwycięstwo. Będą poważne zniszczenia na zachodzie w Belgii, Francji, bo tamtędy wojska niemieckie przechodzić będą, zostawiając po sobie zgliszcza. Przekleństwo podwójne spadnie na Niemcy za zniewagę świątyń i mordowanie sług bożych. Będą oni nosić na swych szatach hasło “Bóg z nami”, a to będzie bluźnierstwem, bo rzeczy, które oni czynić będą, równać się będą czynom Antychrysta.

Skaże Pan Bóg również Francje i upokorzy za nie szanowanie kościołów, a to będzie dopiero początek kary. Niemcy dojdą do stolicy Francji, potem będą się cofać, następnie znów zwyciężać, ale po małym skoku nastąpi błyskawiczny upadek.

Rosje strasznie Bóg ukarze i własnym mieczem karę od swoich odbierze. Car zginie od swoich poddanych. Nikt nie odniesie zwycięstwa zaborczego. Nowe małe państwa powstaną.

W około dziewięćdziesiąt lat po mojej śmierci (1939 przyp.red.) wybuchnie wojna bratobójcza w Europie, która ogarnie cały świat. Z nieba, z głębi ziemi ogień żelazem wytryśnie, krew lać się będzie strumieniami. Największe spustoszenie uczynią żelazne ptaki, które warkotem skrzydeł pomagać będą walczącym szerząc spustoszenie. Żelazne smoki obrócą w perzynę płn. Europy. Wówczas Słowianie krwią swoją wypisywać będą niesłychane niesprawiedliwości, Niemców, których do ostatniego upodlenia doprowadzi wódz szaleniec, Żyd z pochodzenia.

Groza tej wojny będzie tak wielka, że wielu ze strachu rozum postrada. Widzę rzekę krwi pełną, płonące stepy, góry trupów pod śniegiem, zwierzęcą trwogę wywołaną przez najeźdźców. Marsz i odwrót i znowu marsz na zagładę. Trzy potęgi, którym zdawało się że nic im się nie oprze, zostaną złamane w kraju, gdzie od lat zapomniano o Bogu, radości, uśmiechu. Zostanie wymordowanych pięć milionów Żydów. Kiedy zdawać się będzie, że grób zagrozi Europie, Bóg przyjdzie z pomocą. Widzę oszalały pęd na zachód, a tam ptaki żelazne, spuszczają swe dzieci. Widzę klęskę ziemi Francuzów. Piękna Italio nad tobą też płacze i nad Twoim losem.

Na dalekim wschodzie płomienie i zaraza. Walka i zbydlęcenie poróżnią rasy. Żółty najeźdźca, gdy wyląduje na ziemi człowieka o stalowej woli, jedną z trzech cór wielkich Kraju Smoka, chytrym podstępem rzuci pod nogi swemu narodowi liliową chryzantemę. A oto widzę nad Krajem Kwitnącej Wiśni chmurę ogniem ziejącą, która obraca w ruinę południe i środek wyspy. Kraj Czarnej Pagody zdobędzie wreszcie niepodległość.

Po potopie germańskim jedynie Anglia ostanie się by nieść kaganek starej kultury poprzez kraje Europy.

Wielka Rosja rozpadnie się na małe państewka. Po wojnach z gruzów i popiołów powstanie Polska. Nie minie lat pięćdziesiąt. Polska będzie miała swojego króla z prastarego rodu książęcego, krwi Słowian, o wielkim umyśle i duchu, a języka polskiego uczyć się będą na wszystkich uczelniach świata. Wszyscy wrócą do porządku i spokoju. Poza krajowe posiadłości, kolonie od wielu się oderwą. Jedynie czarny ląd zostanie podzielony między Polskę a Anglie. Wiele zdrajców wygnanych zostanie z kraju polskiego, a potem zabierze się Polska do oczyszczenia z Żydów. Najwyżej zaś Bóg wyniesie Polaków, gdy dadzą światu wielkiego Papieża. Pod hegemonią Polski, Słowianie połączą się i utworzą własne, wschodnie mocarstwo Europy, którego granicami będą: Odra, Nysa, Adriatyk, Bałtyk, Morze Czarne, Dniepr, Dzwina. Polska zawrze wieczną przyjaźń z Turcją, która po wieki zachowana będzie. Wielki mąż Ameryki roztoczy nad jej granicami swoją przemożną opiekę, pod którą w wielkiej szczęśliwości królować będzie.”

Z tą bar­dzo budu­jącą prze­po­wied­nia chcie­li­by­śmy pozo­sta­wić naszych czytelni­ków w rado­snym nastroju, wszak zbli­ża­jące się święta Wielkanocne powinny napeł­niać nas rado­ścią i dać nadzieje że nowy 2017 rok dużo lep­szy niż  2016.