Gdy chłop umarł, zasłaniano lustra, otwierano wszystkie drzwi, okna nawet drzwiczki pieca by dusza umarłego dom opuściła. Lustra zasłaniano by przypadkiem nie zobaczyć w nim ducha lub osoby która umrze następna. Umarłego myto i ubierano w pośmiertny odziewek, czyli ubranie przygotowane jeszcze za życia. Zwykle jeśli rodzinę stać było na to ubranie było takie najlepsze jakie było w domu, czasem jeśli umarła osoba była na tyle zdolna sama szyła dla siebie takie ubranie. Podczas ubierania ciało było sztywne, ubieranie przez to było utrudnione. By bliskiej osobie nie łamać kości i stawów szeptano do ucha umarłemu by rozluźnił rękę lub nogę. Podobno zwykle to skutkowało. Umarłego wkładano do trumny. Jeśli nie było rodziny na nią stać owijano w płótno, lub zaszywano w worku. Tak przygotowanego umarłego kładziono na krzesłach. Jeżeli burza nadchodziła a umarły był w domu, pod spód stawiano miednicę z wodą i siekierą. W czasie burzy ciało puchnie i wydobywa się z niego ropa i inne wydzieliny, te miały spływać do miednicy. Siekiera miała odstraszać złe duchy dręczące umarłego po śmierci. Po wyniesieniu umarłego krzesła stawiano oparciami do siebie tak by duszę umarłego zniechęcić do położenia się znów w miejscu gdzie była. Przy umarłym stawiano zapaloną świecę, zwykle tą samą którą używano podczas Chrztu i innych sakramentów. Świece były woskowe,ale najczęściej łojowe. Trumnę z ciałem ustawiano czasem w kaplicy przy kościelnej zwanej Ogrójcem lub w samym kościele. Jeśli nie było ogrójca ciało pozostawało w domu. Przy wyprowadzaniu z domu trumną umarłego stukano o futrynę i drzwi na pożegnanie domu, na podwórzu trumną kołysano przodem w cztery strony świata żegnając ze światem. Potem w asyście księdza przewożono do kościoła na mszę żałobną. Do kościoła schodzili się żałobnicy, rodzina, sąsiedzi i znajomi. Po mszy większość osób odchodziła i dalej na cmentarz rodzina prowadziła z księdzem i grabarzem. Transport był na wozie ciągnionym przez woła a często przez kogoś bliskiego. Na cmentarzu umarłego grzebano zwykle w kierunku wschodnim, bo tam słonce wstaje, przypomina o nowym życiu po śmierci. Cmentarz zwykle był podzielony na kwatery z czego najlepsza była przy głównej alejce a najgorsza pod murem miejsce przeznaczone dla wyklętych samotnych i samobójców. Po zakopaniu umarłego wracano do domu i do codzienności. Na cmentarz zaglądano od czasu do czasu i od święta. Na grobie ustawiano krzyżyk z patyków. Gdy ktoś chciał postawić trwalszy znak stawiał krzyż z listewek,a czasem bywało że stawiano trwalszy pomnik w postaci polnego kamienia wyróżniającego się w śród innych mogił. Jeśli ktoś umiał choć trochę kamień obrabiać rył na nim krzyżyk a jeśli potrafił pisać to czasem nawet litery imienia pochowanego. Na grobie palono małe świeczki, cmentarz otaczany był murem, a jeśli nie było na to ludzi stać kopano wokół głęboką fosę nie raz z wodą, tak by pasące się w pobliżu zwierzęta nie wchodziły na groby. Z czasem o grobach i umarłym zapominano wracając do codzienności życia.
Najnowsze komentarze