Wracał kiedyś chłop furmanką do domu do Oblęgorka. Było już późno ciemno się zrobiło. Na drogach nikogo nie było, jechał sam. Przejeżdżał w pobliżu miejsca gdzie kiedyś grzebano umarłych na cholerę. W pobliżu było bajorko po minionych ulewnych deszczach, przy wodzie na ziemi było małe blade światełko. Chłop zauważył je ale pomyślał ze to może gwiazda albo księżyc się w wodzie odbija. Minął obojętnie. Przestało mu być obojętne gdy zobaczył że światełko zeszło z ziemi i przysiadło na końcu wozu. Zaczął co jakiś czas oglądać się na coś świecącego ale to coś nieruchomo tkwiło w jednym miejscu. Tak dojechali na podwórze. Gdy stanęli światełko zeszło i chłop usłyszał głos “Bóg zapałać żeś mnie podwiózł”. Chłop odpowiedział “Bóg zapłać żeś mi świecił”. Wtedy światełko zniknęło.

print