W kilku wsiach koło Rakowa szlachta gorzej traktowała chłopów niż w innych okolicach. Częściej się zdarzało że zabito chłopa lub zamęczono ciężką pracą. Chłopi postanowili napisać list do wyższej władzy. Pomyśleli o różnych dygnitarzach ale że najważniejszym z nich uznali króla więc postanowili do niego napisać. Pisać nie wielu umiało więc poprosili o pomoc księdza który znalazł im jakiegoś zdolniejszego umiejącego pisać choć dość koślawie. Nie wiedzieli jak zacząć by król się nie obraził. Wymyślali różne pochlebstwa i napisali: “Do Najpracowitszego Jaśnie Pana Króla Zygmunta Augusta”. Dalej w liście napisali jak ich źle traktują, jak ciężko im żyć, wszystkie skargi. List zapieczętowano świeczką i oddano do wysłania jednemu z zaufanych żołnierzy Kasztelana. Ten nie spiesząc się, nie wierząc w szanse pozytywnego rozpatrzenia sprawy w liście, zawiózł go do Krakowa i tam różnymi drogami dotarł do Wielkiego Kanclerza. Ten odczytał królowi list i wpadł w gniew, bo jak można tak się zwracać do króla, jak może jakiś cham w ogóle do króla pisać! Kanclerz miał już wszcząć dochodzenie kto się ośmielił tak pisać, ale powstrzymał go sam król. Władca był listem zaskoczony i zadowolony że nawet najbiedniejsi o nim pamiętają a on jak król wszystkich poddanych ma obowiązek im pomóc. A że chłopi nie umieli inaczej obdarzyli go najlepszym przydomkiem jaki im do głowy przyszedł, bo król z pośród wszystkich urzędników państwowych był właściwie najpracowitszym. Zamki, kościoły budował król a nie np kanclerz, i to król był władcą a nie kto inny, król miał najwięcej obowiązków…
Po przeczytaniu listu Król wysłał podjazd wojska z urzędnikami, nakazując wynagrodzić krzywdy i zaprowadzić porządek.

print